Najnowsze komentarze
Mimo wszystko chciałbym aby odniós...
Mam nadzieje ze to pomylka. 1500km...
Przejechane 1000km to na motocyklu...
każdy kij ma dwa końce, chciałem z...
2widz-a co świeżej krwi chcesz się...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

10.01.2013 23:14

Dzień trzynasty: dziewictwo stracone (wtorek 8-1)

Wodospad w pobliżu Kayes był na tyle ciekawy, że postanowiliśmy dzisiaj też tam jeszcze pojechać.





Tym razem wprosiliśmy się na plac budowy elektrowni wodnej, która za chwilę pochłonie wodospad. Wrażenie taka elektrownia z bliska robi niesamowite. Wszędzie Chińczycy , człowiek się czuje jakby był kraju Środka. Hej ekolodzy gdzie jesteście, zamiast się czepiać normalnych ludzi, przyjedźcie sobie tutaj i poprotestujcie.

Wizyta w elektrowni okazała się brzemienna w skutkach. Otóż lokalny przewodnik polecił nam krótszą drogę do Bamako. Wszystkie ciężarówki jeżdżą okrężną drogą i my też mieliśmy ale Pan przewodnik przekonywał, że pobliski asfalt nówka, made in India doprowadzi Nas do samego Bamako. Więc pojechaliśmy. Pierwsze 100 km totalny szok droga lepsza jak w Polsce.


Potem nagle się skończyła i pojawiła się rzeka.


Zaliczyliśmy zatem pierwszy afrykański prom i próbę odnalezienia dalszej drogi do kolejnego miasta.

Po asfalcie nie było ani śladu rozpoczęła się droga gruntowa.


W kazdym z mijanych krajów dzieci są niesamowite :)

Stacja benzynowa po afrykańsku



Aby dotrzeć do kolejnej drogi, na przeszkodzie pojawiła się kolejna rzeka z mostem, tym razem kolejowym. Wyjścia nie było. Ustawiłem moto między szynami i dalej rura udając pociąg, chłopaki za mną. Szyny czegoś się trzymały ale my jechaliśmy po jakichś pordzewiałych płytach, przez które było widać kilkadziesiąt metrów do wody. Odpał na maksa.

Zjechaliśmy z torów i dalej prawdziwą afrykańską szutrówką.
Czerwony pył był wszędzie, trudno było odczytać cokolwiek z zegarów. Po rozpędzeniu się do setki można było poczuć prawdziwą frajdę z jazdy. Czujesz że opony po prostu płyną w powietrzu. Chłopaki nie potrafili dotrzymać mi koła. Droga pewnie niedługo będzie pokryta asfaltem ale póki co bez dziur, trochę piachu żeby pozarzucało tylnym kołem. Piękne doświadczenie.


Po drodze Chińczycy zaczęli coś kombinować z drogą i pojawiły się jakieś objazdy po wioskach i znowu zmagania z krowami i kozami. Ale widać też było pierwsze małpki, przebiegające przed kołami . Pojawiły się też pierwsze kopce termitów. Potem skończyło się wszystko, droga, kierunkowskazy, cywilizacja, została tylko linia wysokiego napięcia i nasza ścieżka. To było prawie 200 km prawdziwej rzeźni. Goście, którzy wyprodukowali mapę Mali powinni zostać rozstrzelani, nawigacje od dawna nic mądrego nie pokazywały. Dziura, na dziurze, przejazdy przez rzeki na żywca, jedna rzeka sięgała po kolana, ale motocykl na szczęście nie zgasł, wszędzie kompletny brak cywilizacji.


Najgorsza była tarka, kierownicę wyrywało z rąk, jutro trzeba będzie posprawdzać śrubki. Dzisiaj rano chłopaki odkryli że urwało się mocowanie ich akumulatora, pomruczeli trochę nt Pana z ulicy Modlińskiej i coś tam skleciliśmy. Jak popatrzyłem jak ów gość potraktował przewód + pod kątem naprawy izolacji to aż się gorąco zrobiło, chyba cud że ten samochód się nie zapalił.
Zdjęć z tego kawałka nie ma. Powód prosty albo zdjęcie albo gleba :)

Zaczął zapadać zmrok, chyba jakimś cudem dojechaliśmy do jakiegoś asfaltu okazało się że do cywilizacji zostało nam jeszcze 40 km. Dojechaliśmy do „miasta” Kita, znaleźliśmy coś do spania. Prysznic, oczywiście zimny uleczył wszystkie bóle. Dopranie przynajmniej części ciuchów zajęło ponad godzinę. Zmęczenie minęło ale frajda pozostała. Jakby ktoś mi dał długopis do prawej ręki to pewnie by wypadł. Kilometry na tarce zrobiły swoje.

Jak mnie kiedyś wyrzucą z roboty to może zatrudnię się przy młocie pneumatycznym, będę się wtedy czuł jak w Mali :)

Plan na jutro, shopping na całego, skończyło nam się wszystko

Pozdrawiamy

Maciek i Zbyszek x 2

Komentarze : 1
2013-03-06 14:25:00 Neno

Hehehehe. Prom Was wysadził nie po tej stronie - tam jest kilka brzegów, bo to spotkanie kilku, chyba 3 rzek.
Ale przejażdżka po tym torowisku niezapomniana - ja ganiałem po nim 3 razy ;)

  • Dodaj komentarz