11.01.2013 00:18
Dzień piętnasty: czas wielkich zbiorów (czwartek 10-1)
Burkina Faso: Wow !!! Przez wielkie wow. Szczególnie wtedy kiedy rano oglądaliśmy w TV, co dokładnie wczoraj się działo w Bamako podczas Naszej tam obecności. Okazało się że bojówkarze troszkę wcozoraj porozrabiali. Już sam fakt braku blokad i dziwnych kolesi z kijami na nich usposobił nas pozytywnie :)
Przy wyjeździe z Mali bezproblemowo, krótkie: cześć
chłopaki jak się macie, chcecie jakiś stempelek. Pytam gościa czy
ma dzieci. Mówi że nie. No to szkoda bo dałbym Panu taką
plastikową makietkę motorka. Ależ oczywiście że mam dzieci i
bardzo mi się ten motorek przyda.
Przejście graniczne Mali-Burkina (po stronie
Burkiny)
W Burkinie posiedzieliśmy sobie z pogranicznikami pod namiotem w cieniu, gadka szmatka i po sprawie. W sumie nie minęła godzina i byliśmy w Burkinie.
Warto dodać, że dzięki Burkinie skompletowaliśmy już wielką afrykańską piątkę: kozę, krowę, owieczkę, króla zwierząt osła i brakującego do tej pory prosiaka.
Wszystko dostępne na jezdni, nie trzeba się piep... w
jakieś safari, więc od strony safari można już wracać do domu. Do
wyboru do koloru.
Nauczyłem się już wyczuwać logikę
działania kóz i nawet nie zwalniam. Osłów do tej
pory nie rozpracowałem, psychę mają widać bardziej
skomplikowaną.
Zwiedzaliśmy lokalną fabryczkę cegieł w niedalekiej gliniance,
obok dzieci łowiły sobie żaby. Ciekawe widowisko.
Lokalna wytwórnia cegieł, w tle pomocnicy
głównego szefa
Główny szef i główny pomocnik
głównego szefa
Pomocnica, pełniąca rolę gwiazdy cegielni
Grunt to radość z wykonywanej pracy
Woda z glinianki, pełni też rolę bardziej użytkową, Ciekawe co by się stało jakbyśmy z niej skorzystali?
W Burkinie jest akurat czas wielkich zbiorów bawełny. W każdej wiosce leżą wielkie kupy gotowe do pakowania, inni pakują to w worki, a jeszcze inni leżą na nich przy drodze czekając na właściwą ciężarówkę, która zawiezie towar w kierunku Ghany.
Gościnność ludzi zaskakuje. Przykład sprzed chwili: szukamy hotelu, chłopaki pojechali w jedno miejsce ja zostałem przy motocyklu, jest już ciemno a tu nagle jakiś obcy człowiek znikąd przynosi mi krzesło żebym nie stał. Za chwilę przynosi drugie do wymiany bo stwierdził że pierwsze może być za twarde.
Stolica Burkiny, uwaga piszę z przewodnika: Ouagadougou,
zgodnie z lokalną wymową najbardziej pasuje Nam
Łubudubu (pamiętam kiedyś podróżując jeszcze w
czasach studenckich węgierskie Berettyoujfalu ochrzciliśmy
"Berety falują" i do tej pory tą nazwą się posługuję :) )
zaskakuje porządkiem, i brakiem ogólnego chaosu. Nawet
ścieżkę rowerową widziałem.
Stołeczna taksówka po przejściach
W ramach rozdawanych drobiazgów największą furrorę
wśród dzieci robią piłki.
Dla naszych rozpieszczonych pociech to tylko kolejna rzecz a tutaj to skok cywilizacyjny. Zamiast bawić się w toczenie jakiej starej opony można pobiegać za piłką. Niby inny świat a w koszulkach Barcelony biegają wszyscy
Fakt, ludzie tutaj żyją biednie, ale są za to bardziej serdeczni i uśmiechnięci. U Nas też tak kiedyś było, zanim pojawił się kapitalizm. Powodzeniem cieszy się też sadzanie maluchów na motorze, bose, usmarkane, ale jakie zadowolone :)
Burkina strasznie się wyróżnia na plus w
porównaniu z Mali i Senegalem. Mauretanii nie ma co
porównywać bo to jednak zdecydowanie inna kultura.
Jest zielono, skończyły się krzaki a zaczęły wielkie liściaste drzewa. Dobrze bo jest trochę cienia. Niestety wspomnienie temperatur z Europy już nie wystarcza żeby nie czuć 34 stopni w ciepłych portkach motocyklowych z wkładką, jest ciepło ale przynajmniej dupsko się nie odparza.
Dzisiaj zrobiłem małe doświadczenie i postanowiłem w celach chłodniczych jechać bez skarpetek. Efekt jest taki że buty muszą nocować na zewnątrz razem z motocyklem.
Odpukać nic nam się nie psuje, chociaż właśnie pojawił
się mały problem w motocyklu, ale znalazłem już młotek,
naprawa powinna zatem jutro pójść z buta. Po dniach
umartwiania się w hotelach afrykańskich dzisiaj nocujemy w
obrzydliwie zajebistym hotelu. Ludzie w garniturach trochę
dziwnie na nas patrzyli, chyba szczególnie na mnie.
Aczkolwiek ogromny hotelowy basen miał wodę w temperaturze
Bałtyku w maju. Trzeba dodać, że wszystko jest uwalone w
czerwonym kurzu, pozostałości po Malijskim offroadzie, najgorzej
wygląda mój wyjściowy ubiorek.
Chłopaki opłacili sobie nocne mycie auta, ja pozostałem przy oryginalnych barwach maskujących.
No cóż o Internecie w tych rejonach Mali, w których byliśmy nie za bardzo jeszcze słyszano, w kiedyś turystycznej północy pewnie tak, ale pewnie jeszcze długo turyści tam nie wrócą.
Tradycyjnie pozdrawiamy wszystkich. Mam nadzieję, że następnym razem w poszukiwaniu Internetu nie trzeba będzie się łamać i znowu nocować w luksusie :)
Dobranoc
PS
Z żalem muszę stwierdzić, że już mamy "z górki"
Spostrzeżenie numer 2 z Afryki: z każdej sytuacji można wybrnąć wykonując dziesiątki uscisków dłoni
Komentarze : 6
Też kiedyś ruszę w podobną wyprawę. Taką mam nadzieję. Powodzenia życzę i nieopuszczającego Was farta.
Zbychu, zazdrość mi dupę ściska. Zmianiam SV na coś terenowego.
Z ogromną ciekawością odpalam komputer każdego ranka, żeby poczytać co tez się darzyło każdego poprzedniego dnia. Pozdrawiam i powodzenia Panowie. Udanych przygód i spokojnej podróży.Radek
czekamy na nowe wieści z wyprawy,więcej zdjęć chłopaki, pozdrowienia dla Zbyszków i szwagra
Też mi się coraz barzdiej podoba. A jestem wiernym czytelnikiem każdego dnia. Mam nadzieję, że najgorsze (Mali) za wami. POWODZENIA.
Przyznać muszę, że opowieść nabrała rozpędu. Coraz bliżej do mistrza Kapuscińskiego ;) Fotki poprosimy. 3mtasie
Archiwum
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- wrzesień 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- kwiecień 2012
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Offroad (113)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)