• » RiderBlog
  • » zwyszomi
  • » Dzień drugi czyli : krioterapia w najczystszej postaci (piątek 28-12)
Najnowsze komentarze
Mimo wszystko chciałbym aby odniós...
Mam nadzieje ze to pomylka. 1500km...
Przejechane 1000km to na motocyklu...
każdy kij ma dwa końce, chciałem z...
2widz-a co świeżej krwi chcesz się...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

29.12.2012 17:42

Dzień drugi czyli : krioterapia w najczystszej postaci (piątek 28-12)


Pora w drogę

Wydawało się że wczoraj było zimno, tymczasem dzisiaj zaczęło się od pruszącego śniegu, do południa temperatura nie przekraczała 0.5-1 stopnia. Nie było zimno, było po prostu zajebiście zimno.


Z pełną zazdrością podziwiałem wypaśne autko chłopaków. Przy okazji postojów co raz bardziej odkrywam w co jest wyposażony ów pojazd rodem z Pana Samochodzika, przebój dzisiejszego dnia to czajnik elektryczny w samochodzie podłączony do gniazdka 220~.

Niejeden Niemiec mocno kręcił głowę kiedy patrzył na parę unoszącą się z otwartego bagażnika. Normalnie pewnie zalatywałoby lekkim przekombinowaniem ale dzisiaj gorąca herbata i zupa ratowała życie. Zamarzło mi chyba wszystko, raz na jakiś czas patrzyłem tylko czy palce się jeszcze ruszają, krioterapia trwała ok 6 godzin, uleczyła wszystko, nawet bolące kolano od piłki które bolało już ponad rok zostało uleczone, nie czułem bólu ale nie czułem też i kolana więc pewnie się wyleczyło. Dopiero po południu jak zaczęliśmy zbliżać się do Renu temperatura zaczęła rosnąć najpierw wreszcie przekroczyła 3 stopnie, a jadąc na południe wzdłuż rzeki wreszcie zrobiło się znośnie czyli 9 stopni. Po prostu upał.

A tak od początku, to w Czechach padało wszystko, padał śnieg, padał deszcz ze śniegiem, padał też deszcz, a potem na zmianę albo wszystko na raz. I tak 500 km, zajebioza można było zwątpić. Morale siadło mi maksymalnie, ale teraz leżąc w ciepłym łóżeczku znowu jest dobrze.

Wydarzeniem dnia jest przygoda z torebkami śniadaniowymi, sprawa wygląda śmiesznie ale na autostradzie do śmiechu nie było. Było mocno już po zmroku zatrzymaliśmy się, zrobiliśmy naradę gdzie mniej więcej nocujemy. Dałem chłopakom moją mapę z torby na baku i w drogę w ostatnie 50 km. Chłopaki pierwsi ja za nimi, wokół mnóstwo pędzących samochodów, jadę sobie stówką w ciemności nagle jakieś papiery mi walą w kask, szok nie wiem co się dzieje przejechałem coś? Serce bije coraz mocniej. Okazało się że dając chłopakom mapę nie zasunąłem torby  z mapownikiem na baku. W kieszeni pod mapami miałem kilka wodoodpornych torebek i to one postanowił opuścić mojego rumaka. Nagle coś mi się przykleiło do szybki kasku, nagle nic nie widać, straszny hałas...

Maciek kontynuuje przewodnictwo w sekcji gastronomicznej, Zbychu od początku walczy z niedziałającą komunikacją  między autem i motorem. Już myśleliśmy że się coś popsuło po czym odkryliśmy w czym rzecz, nie wypada powiedzieć co było przyczyną J

W kategorii rzeczy najfajniejszych góruje pomysł rodziny Maćka, która wyposażyła go w zestaw kilkudziesięciu ponumerowanych karteczek. Każdego dnia Maciek otwiera kolejny numerek i czyta coś miłego od dzieci i żony, naprawdę fajny pomysł.

W kolejnych odcinkach będziemy opisywać kolejne bajery zamontowane w aucie, muszę przyznać że nie jeden posiadacz wypasionego campera by się  zawstydził. Są też pierwsze usterki:

  • Zbychu z Maćkiem gorąco pozdrawiają Pana montera z Otwocka, który zamontował w ich aucie drugi zbiornik paliwa. Miało być zajebiście, samo się będzie przełączać, sterować jednych słowem szał macicy. Niestety efekt jest taki że na 2 dni przed wyjazdem zbiornik był ale w ogóle nie wykazywał chęci do współpracy , po reakcji Pana mechanika zaczął współpracować, ale było za późno żeby sprawdzić. Chłopaki sprawdzają teraz i działa to tak że jest jeden wskaźnik poziomu paliwa, który przez 300km pokazywał rezerwę i nikt nie miał pojęcia kiedy i z którego zbiornika jest brane paliwo, w efekcie w pewnym momencie im stanęło po czym coś muszą ręcznie przełączać i mkną dalej. Zadanie na przyszłość: muszą przewidzieć potrzebę ręcznego przełączenia przez opustoszeniem dodatkowego zbiornika a nie po. Przynajmniej im się nie nudzi podczas drogi, Przez kilka godzin dyskutowali czy to już czy jeszcze trzeba poczekać J
  • U mnie jest problem z włącznikiem do halogenów, chyba nie jest przystosowany do takich opadów. Jak zamoknie to halogeny się świecą non stop, dzień czy noc. Nawet jak przestaje padać to wciąż się świecą dopóki wiatr nie wywieje wody ze środka włącznika. Rozwiązanie banalne, wystarczy podczas opadów zasłonić włącznik lewym kciukiem, pomaga dopóki kciuk nie zaczyna zamarzać wtedy decyduję się na dodatkowe oświetlenie.
  • Pojawił się problem z ogrzewanymi manetkami, prawa działa zajebiście. Ciepło dochodzi prawie do samego brzucha. Po jakimś czasie dochodzi też z prawej do lewej ręki ale to trochę trwa. Byłoby łatwiej jakby ogrzewanie lewej manetki też działało. Zaczęło działać na koniec dnia jak motor pozbył się wody z siebie i zrobiło  się ciepło. No cóż za rok będzie jak znalazł

 

Pora spać, dobranoc. Dzisiaj przejechaliśmy prawie 700 km

 

Pozdrowienia dla bliskich

PS

Wysłane gdzieś z autostrady słońca

 

Komentarze : 2
2012-12-29 22:45:36 Kokoski

Młode Kokoski trzymają mocno kciuki za Ciebie wujku Maćku ! :)
Pozdrowienia dla reszty ekipy i życzymy jutro optymalnej pogody !

2012-12-29 20:12:14 Piotrek Ząbki

Trzymam kciuki.
Pozdrowienia dla Zbyszka i oczywiście dla całej ekipy
Piotrek

  • Dodaj komentarz