19.05.2014 23:10
Nie ma odwrotu ...
... słowo się rzekło, trzeba jechać.
17 lipca o 14-tej odlatuje samolocik, następnego dnia z ranka meldujemy się w okolicach portu w CapeTown gdzie odbieramy sprzęty, miejmy nadzieję.
Mój motor już siedzi w magazynie w Gdyni, Rafał swój wysyła chyba w tym tygodniu. Statek odpływa na początku czerwca. Generalnie to ze spedytorami nie ma jakiegoś większego problemu, chociaż i tu nie brakuje oszołomów i nieudaczników. Jedna taka firma co w googlu wyskakuje pod hasłem spedycja morska jak się dowiedziała, że trzeba wysłac 2 motory to jak zaczeli wypisywać jakież to procedury są niezbędne to nie wiedziałem śmiać się czy płakać. Dlaczego po prostu nie powiedzą, Panie nie mamy pojęcia jak ten temat ugryźć... No nic my wybraliśmy firmę Hartwig, chociaż oficjalnie nie powinna nas obsługiwac, bo świadczą usługi tylko firmom, ale chyba Nasza planowana podróż ich ujęła, bo magiczna pani Basia napisała, że zrobią dla Nas wyjątek. No i się zaczęło, super obsługa, wszystko dokładnie wyjaśniają, odpisują etc. etc. Zobaczymy jeszcze jak pójdzie finalna wysyłka, ale jak będzie tak jak dotychczas to na bank wszystko będzie w porządku. Muszę się jeszcze Pani Basi podpytać czy mogę ujawnić jej dane, ale magiczne trio Pań Basi, Joli i Tamary czyni cuda.
Z czystym sumieniem mogę tez polecić jako ew. alternatywę Pana Sławka z firmy Transped z Gdyni, też super obsługa, człowiek wyjaśnia szybko i bardzo przejrzyście.
Nie mogłem się powstrzymać i musiałem poczuć prawdziwy klimat przygotowań więc nie mogłem sobie odmówić własnoręcznego zapakowania i dostarczenia motka. Załadunek na paletę na przyczepce, niby nic wielkiego, ale wjechać na oponach kostkowych, po śliskiej desce zmoczonej w na deszczu w pojedynkę było małym wyzwaniem :). Zauważyłem, że jak się rozpędzić do 40 km/h to da się wjechać potem tylko trzeba jeszcze zdążyć zahamować.
Mały podróżniczy folklor :)
Pati, jak widać na załączonym obrazku
Kolka waniliowa jedzie do Afryki :)
Sugestia od spedytora była taka, żeby ze skrzynką podjechać do Urzędu Celnego w Warszawie celem oficjalnego obadania zawartości i zaplombowania. Ta... tak było w teorii, a dokładniej na podstawie informacji uzyskanej z oficjalnej infolinii Służby Celnej RP. Zajechałem do Urzędu, gość wywalił gały, zaczął ściągać tekst jakiejś konwencji celnej, niezły ubaw miałem. Tłumaczę mu jak posługiwać sie karnetem i mówię żeby wziął plomby i poszedł ze mną do motka. A koleś na to, że u niego w urzędzie procedury na taką okazję nie ma. K..rwa ręce opadają. Zmarnowałem tam godzinę, po czym myśliciel z Urzędu Celnego w Warszawie przy ul. Utrata oświadczył, że sprawa ta przekracza jego zdolności poznawcze i plomb nie założy. Powiedziałem mu co nim myślę i w długą do Gdyni żeby zdążyć do portowego Urzędu Celnego przed 15tą. Uzyskany został dobry czas, wyjazd o 10ej z Warszawy, meldunek w Gdyni w porcie o 14:30.
Z drogi hotline do Pani Basi, która wszystko załatwiła, tak że po południu wszyscy na mnie czekali z potrzebnymi papierami.
Niby można było wysłać motka kurierem, ale być w porcie, poczuć ten klimat magazynów portowych, ech... bezcenne. Chociaż do klimatów panujących w Brazzaville dużo nam jeszcze brakuje.
Karnety odebrane przy skandalicznej kwocie kaucji 30 kPLN !!!. Dla porównania w Niemczech, kaucja wynosi 3000 Euro i nawet motoru nie trzeba pokazywać. Niestety motoru na polskich numerach nie obsługują i odsyłają do PZMotu. Oto Polska właśnie!!!
Komentarze : 4
A jak ostatecznie zaplanowałeś trasę? Przy poprzedniej wyprawie nie skąpiłeś szczegółów logistyczno-organizacyjnych, teraz z tym troszkę gorzej... No i odezwał się we mnie kanoniczny Polak Wieczny Maruda :) Tak na poważnie to trzymam kciuki i czekam na relacje z wyprawy!
Nie sprzedawaj. Kolekcję motocykli trzeba od czegoś zacząć, a najprostszą metodą jest powstrzymanie się od sprzedaży ;)
Czekam na dalsze wieści
No aż taki bogaty to ja nie jestem :)
Dzięki tym przygotowaniom, załatwianiu różnych formalności, przygoda trwa parę miesięcy a nie tylko kilka tygodni :)
Przynajmniej mnie to rajcuje, jeszcze ...
Oczywiście takie podejście ma i swoje wady, bo jak kiedyś przyjdzie mi go sprzedać, to chyba się rozpłaczę
Zapach kolejnej wyprawy już w powietrzu ;)
Czy przy tylu rzeczach do załatwienia, kosztach transportu i czasie potrzebnym na to wszystko, nie łatwiej kupić motocykl na miejscu?
Archiwum
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- wrzesień 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- kwiecień 2012
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Offroad (113)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)