23.01.2013 18:28
Dzień dwudziesty siódmy: pasażer na gapę (wtorek 22-1)
A miało być tak pięknie. Dojeżdżając do Dolise nie
oczekiwaliśmy autostrady, ale miasteczko miało dwupasmową
obwodnicę z lśniącym nowiutkim asfaltem made in China. I
faktycznie początek być fajny, ale się skończył po 5 km. Kolejne
ponad 300 km było po glinie w różnych wersjach.
Widoki już tak nie powalały jak wczoraj, za to pojawiły się
ciężarówki. Jak taka przejedzie z przeciwka masz na sobie
chyba centymetr czerwonego kurzu.
W Kongu nawet drzewa są całe brudne
Na trasie nie było odcinków specjalnych za to składała
się, z czegoś na wzór używanego u Nas bruku. Z tym że bruk
zastępowała skawalona i zeschnięta glina, dodatkowo cała w
muldach. Czasami myślałem, że mi nadgarstki pękną. Rozpoczęła się
droga z prędkością 20 km. Dodatkowo jechaliśmy wzdłuż prawie
gotowej nowej drogi, niestety jeszcze niedokończonej. Czasami
dało się przejechać kilka kilometrów, ale potem
definitywnie nowa droga była zamknięta. Po drodze chłopaki
naprawili trochę samochód. W jakiejś wiosce znaleźliśmy
spawacza i dorobiliśmy brakujące mocowanie do akumulatora i
pęknięty uchwyt do bagażnika na dachu. Byłem tak skonany
wczorajszym dniem że tylko usiadłem pod murkiem i właściwie
spałem, co wyglądało że zamykam oczy przed spawaniem. Gdy
wydawało się że jesteśmy wyzbyci wszelkich usterek, tym razem o
sobie przypomniał motor a raczej kontrolka ciśnienia oleju. Po
odczytaniu komunikatu z komputera wyszło że wiatraczek przy
chłodnicy przestał działać i wszystko zaczęło się logicznie
układać. Od błota kameruńskiego nie pamiętam jego odgłosu,
spróbowaliśmy go odpalić na krótko i niestety dupa.
Żeby lamka od oleju się nie paliła trzeba jechać min. na 3 biegu,
w przeciwnym razie trzeba się zatrzymywać co kilka minut i czekać
po kilka minut aż silnik ostygnie. Zatem nawalałem na granicy
złamania karku (bo trzeba jechać na trzecim biegu) po gliniastych
muldach, przed dobrych kilka godzin.
Chociaż zdarzały się odcinki autostradowe, krotkie bo
krótkie ale dobry i kilometr po kongijskiej
autostradzie
Jest też autostrada utwardzona zaschniętą gliną,
dopóki deszcz nie popada :)
Trzeba tylko pilnować aby jechać z zamkniętymi ustami żeby przypadkiem jakiś organ wewnętrzny nie wypadł z organizmu. W pewnym momencie zatrzymałem się żeby poczekać na chłopaków, okazało się że sporo ich wyprzedziłem i musiałem postać dobrych kilkanaście minut. Nagle zrobiło się ciemno, zerwał się wiatr, który przewrócił mi motor, przy okazji upadku wyłamało mi się mocowanie owiewki do kasku i za chwilę lunął deszcz wśród niesamowitych błyskawic. Założyłem cos od deszczu i zacząłem sobie przypominać Kamerun. Nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać, pojawił się samochód chłopaków i pojechałem.
Droga błyskawicznie zamieniła się w błotnistą maź, pełną wody i strasznie śliską. Jedyną zaletą glinianych kałuż jest to że jak się w nie wiedzie to silnik się dobrze chłodzi i można nawet jechać na dwójce. Pierwsze błoto pokonane, drugie ledwo co na trzecim prawie gleba, błoto powyżej butów. Decyzja jedna, znowu holujemy moto. Zbychu albo Maciek mówi: może podjedź 20 m są kamienie , będzie łatwiej załadować. Podjechałem, przejechałem, kolejne mazie jakoś pokonałem i z 20 m zrobiło się 200, potem 2000 i pomału, taplając się w błocie pokonywałem kolejne metry.
Główna droga między stolicą a Point Nore na
wybrzeżu
W błocie uwalony po pas, ale kilometr po kilometrze, godzina
po godzinie dojeżdżałem gdzie droga była coraz suchsza. Dalej mam
ochotę powiesić za coś gości od map krajów afrykańskich,
czerwona droga zgodnie z legendą oznacza asfalt. Miało być 128 km
do Brazzaville po asfalcie, akurat !!!. Dalej brniemy w błocie.
Zrobił się ciemno a asfaltu nie widać, w pewnym momencie pojawia
się afrykańska blokada drogi, czyli sznurek albo linka metalowa
rozciągnięta przez drogę. Czytałem w necie o Japończyku jadącym
na motocyklu w Afryce, po takiej blokadzie leczył się 2m w
szpitalu, połamał się maksymalnie. I tym razem udało mi się
wyhamować. Jacyś kolesie walą coś z butelki, ale była szczelina i
prześlizgnąłem się motorem. Odjechałem kawałek i czekam na
chłopaków. Po chwili nadjeżdżają, po chwili namawiają mnie
na negocjacje z ekipą blokującą. Ustalam że są to reprezentanci
armii kongijskiej który oświadczyli że w Kongu po zmroku
się nie jeździ. Pytam się to gdzie mamy spać a oni że tutaj ,
czyli na drodze. Rozpoczęły się pertraktacje w celu pokonania
ostatnich 50 km bezdroża do miasta gdzie asfalt już ma być na
bank. Generalnie udało się. Tzn kolesie przebrali się w mundury,
założyli karabiny na ramiona i stwierdzili że tourist polonaise
OK i zrobią konwój. Przy okazji skorzystali inni koczujący
przy drodze. W sumie my , ciężarówka i mały busik.
Chłopakom dosiadł się do auta młody wojownik z giwerą, tak nie
fartownie ułożoną że Zbychu miał ją cały czas wycelowaną w
siebie. Może to jakaś forma mobilizacji. Konwój ruszył,
miałem jechać drugi, ale pierwszy samochód jechał za
wolną, a czekanie na schłodzenie silnika gdzieś w lesie w środku
nocy nie bardzo mi odpowiadało więc dałem dzidę. W połowie drogi
kolejna blokada, kolejni żołnierze. Doszło prawie do
rękoczynów. „Nasi” żołnierze mówią
swoim kolegom z bramki że oto zrobili konwój i muszą
przejechać, właścicieli blokady , Ci na to że mają ich w du.. i
jazdy nie będzie. Po paru minutach się dogadali. Ja dostałem
zjebkę za nie pilnowanie się konwoju. Ruszyliśmy dalej. O 21
dojechaliśmy do miasta Kinkale. Po drodze dostałem jeszcze w kask
od lecącego nieostrożnie ptaszyska. Kask wytrzymał, sprawca chyba
nie Nadgarstki tak bolały że połowa tego wpisu powstaje
następnego dnia , nie dałem rady nic napisać. Palce nie chciały
słuchać mózgu. Generalnie określiłem swój wieczorny
stan jako stan totalnego upodlenia. Brudny, w błocie po pas w
zatęchłej norze będącej naszym pokojem.
Pośrodku wielkie wiadro z wodą do umycia.
Chłopaki określili swój stan podobnie. Spaliśmy jak kamienie
Archiwum
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- wrzesień 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- kwiecień 2012
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Offroad (113)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)