04.08.2014 19:54
Dzień 18. Jedno z najbardziej makabrycznych miejsc na Ziemi (ver. 2.0)
Rwanda. Pewnie większości z Nas kojarzy się z niczym i pewnie nie ma się co dziwić, tymczasem jest to państwo z jedną z najbardziej tragicznych historii.
Tak żeby wprowadzić się w klimat, to w czasach kiedy do Afryki zawitali biali kolonizatorzy, Rwanda dostała się pod „panowanie” Belgów. Tereny tego kraju zamieszkują 2 główne plemiona Hutu i Tutsi, tak na oko w proporcji 9:1. Belgowie wybrali sobie Tutsi jako grupę, z którą się zbratali, oferując im lepsze stanowiska, pracę, traktowanie, etc. Wprowadzili też odpowiednik dowodów osobistych, każdy z obywateli miał tam wstemplowane że jest Hutu albo Tutsi. Nie trudno zgadnąć co o tym wszystkim myśleli Hutu, ale wszelkie próby sprzeciwu były brutalnie likwidowane, obcinanie kończyn i takie tam. Jak się poczyta też o Kongu to trzeba przyznać że hitlerowcy przy Belgach to byli dżentelmeni w melonikach.
Przyszły lata 60te i wiosna ludów w Afryce i kolejne państwa przechodziły na swoje. No i było różnie pomiędzy Tutsi i Hutu bo już nikt porządku nie pilnował. Oczywiście do tego wszystkiego wtrącali się biali, np.: Francuzi zbratali się z Hutu, zaczęli ich szkolić, dozbrajać etc. I przyszedł rok 1990, od pewnego czasu w Rwandzie w ichnim rządzie byli prawdziwi faszyści rodem z plemienia Hutu. Sytuacja była mocno napięta, ówczesny prezydent Rwandy razem ze swoim odpowiednikiem z Burundi akurat lądowali w Kigali gdy ktoś odpalił rakietę ziemia-powietrze i już nie było komu powstrzymywać rzezi. Hutu uzbrojeni we wszystko czym się da człowieka okaleczyć a na koniec zabić ruszyli na łowy. Kilka było fal ale dochodziło do tego że w ciągu jednej godziny potrafili usiec do 10 Tutsi. Głównie maczety, ale też były motyki, siekiery, kije i takie tam. W samym Kigali życie straciło 250 tys Tutsi. I jest tutaj takie mauzoleum, w którym zgromadzono szczątki tych nieszczęśników i pochowano. Miejsce wstrząsające, szczególnie wystawa z informacjami i zdjęciami z tamtych strasznych dni. Powiem szczerze że po godzinie wyszedłem bo nie dałem więcej rady. Zdjęcia będą ale jeszcze muszę do tego dorosnąć.
Również opisy w jaki sposób zabijano ludzi nie
nadają chyba do publikacji. W każdym razie zjadłem dopiero po 8
godzinach. Chciałem być w tym miejscu bo sporo o tym czytałem,
jak ktoś zainteresowany to może zacząć np.: od filmu „Hotel
tysiąca wzgórz”. Wydarzenia te mają dużo
wspólnego z tym co się działo w byłej Jugosławii gdzie
pewnego dnia sąsiad sąsiada zaczął szlachtować niczym wieprza. To
też powód dla którego parę wycieczek rowerowych
odbyłem przez Bośnię bo chciałem zobaczyć i spróbować
zrozumieć dlaczego.
Trudno relatywizować czyjąkolwiek
śmierć, ale zawsze jak napada jeden kraj na drugi to jednak jakaś
teoria na pytanie dlaczego zawsze się znajdzie. Ale jak znaleźć
wyjaśnienie kiedy pewnego dnia Twój sąsiad zmienia się w
potwora ?!! Rafał też chciał je zostawić więc nie było
problemu z podziałem czasu. Miejsce w swojej prostocie strasznie
wymowne a ekspozycja surowa i chyba nie nadająca się dla
dzieci.
Trudno powiedzieć że polecam, ale czasami warto
pewnych rzeczy być świadomym, które się dzieją kilka
tysięcy kilometrów od Nas. Potem Tutsi, którym
udało się uciec w dżunglę i góry nie pozostawali dłużni,
stopniowo obie strony przekształciły się w oddziały partyzanckie,
które do tej pory wojują jeszcze głównie na przy
granicy na terytorium DRC.
Bliscy ofiar przynoszą ich zdjęcia bo czesto jest to jedyna pamiątka po całych rodzinach. Hutu mieli doskonale opracowane listy Tutsi więc żadnego przypadku w zabijaniu nie było. Każdego Tutsi szukali do skutku.
Pojawił się tez mały akcent polski
A życie w Kigali toczy się dalej
To właśnie ze względu na ostatnie morderstwa kilku
strażników parku narodowego po stronie DRC, oglądanie
goryli jest możliwe dopiero od kilku tygodni, niestety wielki i
czynny majestatyczny wulkan jest wciąż zamknięty dla
zwiedzających. Więc tylko go sobie podziwiamy ze strony
Ugandy.
Nawet na muzykę podczas jazdy jakoś nie miałem
ochoty dopiero sobie ją włączyłem pod koniec dnia.
No właśnie a poza tym to jesteśmy w Ugandzie.
Musimy się pochwalić że granice przekraczamy z prędkością błyskawicy, głównie za sprawą doskonałego podziału ról. Praktycznie bez słów wiemy kiedy, gdzie i kto powinien pójść i zapukać do odpowiedniego okienka.
Klimaty graniczne
Uganda w porównaniu z Rwandą delikatnie mówiąc nie poraża, fakt że trafiliśmy na syfiastą okolicę w mieście Kabale, klimaty w stylu droga w budowie
i te miasto jakieś takie syfiaste. Cel, jeden z ostatnich
podczas tego wyjazdu, to zobaczyć goryle górskie w ich
naturalnym terenie. Najpierw miało być Kongo ale tak jak pisałem
bezpieczeństwo mocno wątpliwe, wprawdzie „taniej” bo
tylko 470 USD ale za to za wizę trzeba płacić 100 USD. I jest
problem logistyczny bo o taką wizę występuje Park narodowy,
który musisz opłacić z góry, czyli podać na 2 tyg
dokładny dzień przyjazdu. Przy takiej trasie zadanie praktycznie
nie wykonalne. W Ugandzie jest „trochę” drożej bo 600
USD ale wiza już i tak jest więc prawie na to samo wychodzi. Pod
warunkiem że sobie taki trekking do goryli odpowiednio wcześniej
zaklepiesz. I znowu problem logistyczny z podaniem daty
przyjazdu. Więc plan B był taki pojechać na głupa, zrobić oczy
kota ze shreka + historia łapiąca za serce i może się uda
wcisnąć. Kluczem jest uzyskanie z agendy rządowej Ugandy
(UWA) pozwolenia na wejście. Towar ścisłego zarachowania. Tym
bardziej że praktycznie wszystkie są wykupowane na kilka miesięcy
naprzód przez różne agencje turystyczne, co
oczywiście podnosi koszty etc. etc. Ale nic ciśniemy. Przystanek
nr. 1 widzimy hotel po drodze z napisem backpackers więc
pytamy.
Gość się stara, dzwoni pyta i po 2 godzinach wyszło że może 1 permit to by się znalazł.
Na stole leży kasa na dobry samochód (jeden kartonik - 600 USD)
Ale doradził: jedźcie do Kisoro, tam jest lokalne biuro UWA może się zlitują. Więc pocisnęliśmy 70 km, pokonując chyba tysiąc zakrętów po drodze.
Miałem cynk że kluczową postacią jest niejaka panna Tina. Więc zajeżdżamy po ponad godzinie kręcenia, błędnik w totalnym rozwaleniu, kiwam się zatem na nogach i głoszę: where is Tina ?
Tina historii wysłuchała, mówi że musi sprawdzić w kompie czy mogą nas wpuścić, no to mówię sprawdzaj kochana, a ona że Internet nie działa. No to prawie łzy w oczach pokazałem, oczy kota … i Tina zmiękła.
Gdzieś tam zadzwoniła, i mówi 600 USD each. Done !!!
I tak oto jutro na goryle z rana się wybieramy. A po gorylach dzida w stronę Kenii. Chociaż pojęcie dzida w Ugandzie jest mocno umowne bo hopki są masakryczne, da się je pokonać z prędkością 5km/h.
Takie szczęście Tina nam uczyniła, że postanowiliśmy to uczcić jedzeniem. Zaszliśmy do lokalnej restauracji zamawiając jakąś rybę.
I chyba przesadziliśmy. Ryba była w takiej mazi co przypominała kakao, a smakowała jak ryba prosto z Wisły, do tego ryż suchy jak wióry. Podłubaliśmy, podłubaliśmy i poszliśmy, na kolację zatem dzisiaj były herbatniki. Przynajmniej jakiś smak.
Do końca dnia nie było co robić więc obserwowaliśmy życie w ugandyjskim Kisioro
Białe pajace z obstawą. Żenada
To się Pan ucieszył z takich klientów
Jest taki okres w podróży z pojazdem, że najchętniej odwiedzanym miejscem jest zakład ślusarski. No nie Zbychu i Maćku :) ?
Wrażenia z Ugandy pierwsze. Znowu pieniądze brudne jak nie wiadomo co, strach do ręki brać, pojawiły się uprawy herbaty. Cały czas jesteśmy w tych samych górach co Burundi i Rwanda. Widoki obłędne, tylko te zakręty.
Na koniec jeszcze pozostało dogadać sobie środek transportu do Parku. Ponieważ w grę wchodziła duża kasa postanowiliśmy nie ryzykować własnym sprzętem.
Policzyliśmy kilometry do końca Afryki i obawiam się że połowa naszej Afrykańskiej wycieczki to już minęła. To był dobry czas no przemyślenie wielu spraw i chyba pomału baterie się ładują na kolejne lata.
Dystans 200km. Total: 7 445km.
Komentarze : 2
"Hotel Rwanda" z Donem Cheadle ostatnio oglądałem.Najbardziej przeraża, że działo się to tak niedawno, a nie w średniowieczu...
Archiwum
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
- luty 2014
- styczeń 2014
- grudzień 2013
- wrzesień 2013
- czerwiec 2013
- maj 2013
- kwiecień 2013
- marzec 2013
- luty 2013
- styczeń 2013
- grudzień 2012
- listopad 2012
- kwiecień 2012
- wrzesień 2011
- sierpień 2011
- lipiec 2011
- czerwiec 2011
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Offroad (113)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Turystyka (3)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)