• » RiderBlog
  • » zwyszomi
  • » Dzień czwarty: podróż sentymentalna (niedziela 30-12)
Najnowsze komentarze
Mimo wszystko chciałbym aby odniós...
Mam nadzieje ze to pomylka. 1500km...
Przejechane 1000km to na motocyklu...
każdy kij ma dwa końce, chciałem z...
2widz-a co świeżej krwi chcesz się...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

30.12.2012 21:57

Dzień czwarty: podróż sentymentalna (niedziela 30-12)

Dzisiaj wszystko się udało

Po pierwsze wreszcie uruchomiliśmy komunikację na pomiędzy kaskiem i autem.
Po drugie znowu ujechaliśmy dalej, udało się pokonać 800 km, przez najbliższy okres chyba nabyłem wstrętu do autostrad wszelkiego rodzaju, trzeba mieć mocny łeb by na nich wytrzymać kilkaset kilometrów i nie umrzeć z nudów.

Pod koniec dnia skręciliśmy na czerwoną drogę i wreszcie można było poskręcać, powyprzedzać i nawet uciec chłopakom.

Dlaczego podróż sentymentalna?
Od francuskiego Narbonne aż do dzisiejszego noclegu w mieście Albacete podążamy śladami mojego ostatniego wypadu rowerkiem do Maroka. Wprawdzie wtedy nie jechałem autostradą i zrobiłem sobie mały sok w bok przez Andorę i Pireneje ale generalnie zwykła droga biegnie wzdłuż autostrady więc zacząłem rozpoznawać miasteczka, górki, drogowskazy i wiele innych rzeczy. Po zjechaniu z autostrady jedziemy już dokładnie tą samą drogą. Jak ja wtedy pokonałem te góry!? 

Czasu trochę minęło i kałuże wylanego wtedy potu w ponad 45 stopniowym upale dawno już zginęły ale łezka się w oku mogła zakręcić na wspomnienie tamtego wyczynu. Co tu dużo mówić podróż rowerem to kwintesencja podróżowania, czujesz i pamiętasz każdy pokonany podjazd, jadąc motorem czujesz zapach przyrody i jest to jeszcze frajda, no cóż jadąc autem to już tylko przyjemność.


Pod warunkiem że nie pada deszcz

Pogodowo jest już lepiej, nawet widzieliśmy już sady gdzie drzewa są oblepione pomarańczami i mandarynkami więc nie jest źle. Pod koniec dnia skręciliśmy z Walencji w głąb i po zmroku zrobiło się znowu 5 stopni. To był znak że pora na zjazd.

Dzięki uprzejmości Adama chyba będzie aktualna mapka naszego przejazdu (http://goo.gl/maps/QV890). Adaś jeszcze raz wielkie dzięki.

Do promu zostało ponad 500 km i mamy taki plan by Nowy Rok jednak przywitać w Afryce. I tak zakończy się maraton europejski, na szczęście.

Dziwne znalezisko na śmietniku w Hiszpani

Przed Nami Pireneje.

Ponieważ to forum motocyklowe, drobna rada dla tych co zdecydują się na monaż dodatkowego zbiornika paliwa. Albo u mnie jest coś nie tak zamontowane, albo ten typ po prostu tak ma. Tankując paliwo z dystrybutora do górnego zbiornika, paliwo nie zdąży się przelać do zbiornika niższego (oryginalnego), masz wrażenie że jest nalane do pełna. Wystarczy przyłożyć ucho do otwartego wlewu by usłyszeć bulgotanie przepływającego paliwa pomiędzy zbiornikami. Trzeba odczekać parę minut aby sytuacja się ustabilizowała i dolać kolejnych parę litrów. Zanim na to wpadłem myślałem że na skutek drugiego zbiornika wskaźnik paliwa po prostu zwariował, ale okazało się że miał rację. Nominalnie zbiornik oryginalny to 14 litrów, zbiornik dodatkowy z Touratecha to 16 l. Na stacji przy dwukrotnym tankowaniu wlałem 33 l więc chyba mało brakowalo, a następna stacja na autostradzie za ok 50km :)


Za to efekt dokłądnego tankowania jest niezły po prejechaniu 500km mam cały czas full wg wskazań wskaźnika, dopiero teraz zaczyna brać paliwo z oryginalnego zbiornika.

 Wreszcie cieplej


i można zacząć się rozbierać

 


Niektóre butelki na nakrętce mają czarną kreskę i tych nie należy spożywać bez popitki. Ot taki prosty sposob na muzułmańskie ograniczenia. Nawet tresowany pies na granicy Mauretańskiej dał się oszukać :).  


Maciek a ta butelka na pewno nie ma kreski :) ?

W poszukiwaniu oleju, aby ugasić kontrolkę oleju która zaczęła migać chłopakom

 

Pora spać, dobranoc:

Komentarze : 0
<ten wpis nie był jeszcze komentowany>
  • Dodaj komentarz