• » RiderBlog
  • » zwyszomi
  • » Dzień 12 ...te co skaczą i fruwają do czytania zapraszają ... (ver. 2.0)
Najnowsze komentarze
Mimo wszystko chciałbym aby odniós...
Mam nadzieje ze to pomylka. 1500km...
Przejechane 1000km to na motocyklu...
każdy kij ma dwa końce, chciałem z...
2widz-a co świeżej krwi chcesz się...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

03.08.2014 18:51

Dzień 12 ...te co skaczą i fruwają do czytania zapraszają ... (ver. 2.0)

Pobudka 5 rano bo zwierzaki rano wstają. Szczerze powiedziawszy (tak przynajmniej myślałem jeszcze rano) przyjechaliśmy tutaj głównie ze względu na Rafała bo ja już zwierzaki w naturze widziałem. Ale jak się okazuje można zobaczyć i można zobaczyć. Sam park South Luangwa NP. ma ok 10 tys. km więc jest poczucie przestrzeni.

Z drugiej strony w razie czego to safari przyjdzie do Ciebie
 

Trochę logistyki: wejściówka do parku 25 USD (ważna 24h), wynajem auta z przewodnikiem (75 USD/osoba/4 godziny). Tak dla porównania dodam ,że chyba z 5 lat temu za 1 dzień w Tanzanii zapłaciłem chyba 450 USD jeżeli dobrze pamiętam, mieszkanie w obskurnym namiocie, w którym ledwo się mieściły 2 łóżka, bez podłogi poza parkiem. A tutaj namiot full wypas, z kiblem, łazienką i prysznicem. Za nocleg płacimy 52 USD. Chociaż był mały zgrzyt bo przy płaceniu policzono nam 52 USD ale za osobę, powiedziałem żeby się wypchali bo inaczej było mówione na początku – 52 USD za namiot. Mała konsternacja ze strony właściciela i stanęło na moim. Pewnie jakby kazali płacić 200 USD za noc też bym zapłacił bo naprawdę warto !!! Pierwsze co uderza to bardzo duża ogólna wiedza przewodnika o florze i faunie tego regionu. To nie tylko koleś od pokazywania słonia, ale fantastyczny przewodnik, który cały czas rzuca bardzo interesujące teksty, przynajmniej dla kogoś kto to lubi, a ja sobie lubię posłuchać. Przy okazji dba by turysta czuł się jak u siebie :)

 

 

Z tym słoniem to jest tak że wychodzisz z namiotu a tu w odległości 5m stoją sobie 2 olbrzymy i na ciebie lukają, potem zaczynasz się przyzwyczajać i traktujesz je jak koty :)

 

Zwierzaki oczywiście są OK i jest ich mnóstwo, ale największe wrażenie zrobiła na mnie olbrzymia przestrzeń na której są Panami. Jest wszystko i ptaszki, mnóstwo antylop, bawoły, węże, hipki z krokodylami i to co zawsze robi największe wrażenie czyli drapieżniki głównie lwy i lamparty i sporo mniejszych kotów. Przewodnik o imieniu Jeff faktycznie pokazał, że nie jedno potrafi dostrzec, a przede wszystkim super odczytuje komunikację małp nt potencjalnych zagrożeń.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Czasami zdarzają się elementy erotyczne :)
 

Znalezienie gromadki zaspanych lwów nie było chyba dla niego czymś trudnym. Wrażenie znowu niesamowite.

Pytanie zatem ile pod tym krzakiem jest lwów

 

 

 

 

A ten bawół znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze :)

 

 

Rano te bardziej drapieżne zajmują się głównie spaniem więc popatrzyliśmy sobie na tych co w dzień mają luz, ale za to wieczorem muszą ostro uważać, żeby nie skończyć jako kolacja dla innych.

No i chyba jednak największą atrakcją jest nocny wyjazd do parku, czyli po zachodzie słońca, okolica zmienia się nie do poznania.

 

Zasada jest prosta, znajdujesz polankę, gość zapala szperacz i nagle widzisz jak lamparty grzecznie się czają wokół polany czekając na jakiegoś zabłąkanego mieszkańca parku. Z tym że lamparty widać było w oczekiwaniu, natomiast lwy można było zobaczyć od samego początku w akcji. Najpierw polanka z Impalami, potem kilkaset metrów dalej 3 lwy + mały idą najpierw  jeden za drugim, po czym jak na komendę, mały się kładzie i czeka kolejny zatacza koło aby zagonić kolację a 2 grzecznie czekają na dostawę jedzenia. Widok niesamowity, człowiek siedzi i się gapi chyba z pół godziny na widowisko odbywające się  na oko ze 100m przed nim. W tym czasie na szperaczu jest założony filtr żeby było cos widać, ale żeby nie przeszkadzać naturze regulacji populacji parku.

 

 

Po drodze jeszcze sporo różnych kotów i fajny widok na kłócące się mangusty, widok przezabawny.

 

Wykąpać się czy nie?

 

 

Nawet nie ma co porównywać z Tanzanią, w Etosha tez jest fajnie ale zdecydowanie mniej zwierząt i nie tak zielono jak tutaj.

Naprawdę warto, a jutro kierunek w stronę domu, ale pozostałą część Zambii spróbujemy objechać przez Malawi.

Pomiędzy wyjazdami do rezerwatu wskoczyliśmy do sąsiedniej wioski na małe co nieco

 

 

i wyszła sekcja dzieci Zambii

 

 

 

 

 

 

 

 

Sekcja dla Wojtka:

 

 

 

 

 

 

 

 

Pozdrawiam

Zbyszek

Dystans: 0km. Total: 4 901km            

Komentarze : 1
2014-08-14 20:45:50 Wojtek111

Gniazda zrobiły wikłacze, a na czwartym od końca jest w dali żuraw afrykański.

  • Dodaj komentarz